Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 It's hard being badass

Go down 
4 posters
AutorWiadomość
Lucyfer

Lucyfer


0 pochwał
0 ostrzeżeń
Liczba postów : 5
Dołączył/a : 06/09/2013

It's hard being badass Empty
PisanieTemat: It's hard being badass   It's hard being badass EmptyPią Wrz 06, 2013 3:22 pm

It's hard being badass Gsj8dur
Imię i nazwisko:

    Lucifer Superbia, czyli przykład tego, jak dobrze nazwać swojego syna. Skoro nazwisko oznacza grzech główny, to czemu nie raczyć dziedzica mianem demona, który ten sam grzech reprezentuje? Dobra robota, Pani i Panie Superbia!

Pseudonim:

    Pewnie się jakieś znajdą, ale bohater zwykł ich nie trawić. Chyba jest zbyt dumny ze swojego pełnego, prawdziwego imienia. Pun intended.

Płeć:

    Ta potrafiąca lepiej prowadzić samochód, wnosić pralkę na czwarte piętro i wiedząca, na czym polega spalony w piłce nożnej. Jeżeli ktoś  z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu odpowiedział "kobieta", to mam dla niego złą wiadomość...

Wiek:

    Dwadzieścia dwa (22) lata.

Wzrost i waga:

    Metr siedemdziesiąt pięć (1.75m) i sześćdziesiąt dziewięć kilogramy (69 kg).

Rasa:

    Nito człowiek, ni to toster - Cyborg.

Organizacja:

    Rebelianci. Niekoniecznie ze względu na dziwki.

Ranga:

    Wieża.

Zawód:

    Brak. Czasem poszuka ofert jednorazowych robót w gazecie, ewentualnie puści totka, żeby mieć jakieś grosze przy sobie.

Umiejętności:

  • Demontaż - Bohater może bez użycia śrubokrętów czy i innych narzędzi, jakoby siłą woli, zdemontować swoje zmechanizowane ramiona. Przy jego ciele zostaje minimalna, wymagana ilość żelastwa, będąca gniazdami na pozostałą część kończyn, jeżeli będzie trzeba je zamontować z powrotem. Zdemontowana ręka zdaje się być dalej pod kontrolą właściciela, lecz jej "zdolności ruchowe" ograniczają się do dwóch - tej związanej z mocą rasową, czyli zmiany kończyny w broń, oraz zapoczątkowanie procesu zautomatyzowanego, powrotnego usadowienia na swoim miejscu, by mogła ponownie działać jak ręka.
  • Walka wręcz - Lucyfer potrafi dołożyć, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Równie dobrze może kogoś obezwładnić jakąś dźwignią czy chwytem, o rozbrajaniu już nie wspominając. Bring it, bitches.
  • Broń biała - obecnie najbardziej preferowana przez czarnowłosego grupa narzędzi do robienia krzywdy. Nie ma to jak rozczłonkowywanie przy pomocy starej, dobrej katany. Choć półtorak też jest do tego całkiem dobry.
  • Broń palna - dobre strzelanie też nie jest złe. Lucyfer preferuje pistolety i rewolwery, choć potrafi posługiwać się każdą inną spluwą, w tym karabinami wyborowymi czy...wyrzutniami rakiet.
  • Oburęczność - cybernetyczne protezy pozwalają bohaterowi na perfekcyjną pracę każdą z rąk, bez wyraźnie zarysowanej "tej lepszej". Nawet pisać może obiema na raz.
  • Szprechanie - po tutejszemu, angielskiemu, japońskiemu i esperanto.
  • Zajmowanie się domem - Lucyfer to samowystarczalna jednostka, która potrafi wykonywać prace domowe zwykle utożsamiane z kobietami i nie tylko. Sprzątanie, szycie, gotowanie i wszystko, co potrzeba, żeby chałupa działała jak trzeba, a domownicy nie musieli martwić się o swoje szanse na przetrwanie do dnia następnego.
  • Wyjebane, a będzie dane - mózg Lucyfera pracuje na najwyższych obrotach i bez przycinek nawet w sytuacjach, w których umysł normalnej osoby mógłby nie wytrzymać presji sytuacji. Stres przeszkadza, gdy trzeba używać stu procent rozumu, a bohater nie może sobie na to pozwolić.
  • Need For Speed - na wodzie, lądzie i w powietrzu, Lucek ma certyfikaty upoważniające go do stosowania różnych środków transportu. Problem polega na tym, że musi pierw dostać od kogoś do nich kluczyki.
  • Informatykier - zna się na komputerach, więc spokojnie może zajmować się pracami z nimi związanymi. Pod względem software'owym oraz hardware'owym.
  • Adomopata - Lucyfer potrafi perfekcyjnie odwzorować ruchy innych, po prostu je widząc i zapamiętując. Czy to ciosy w walce, sztuczki parkour'owe, figury gimnastyczne i inne takie, które nie są ograniczone specyficzną budową ciała oryginalnego wykonawcy.
  • See the unseen - czarnowłosy potrafi dostrzec lepiej rzeczy, których nikt od razu by nie zauważył.

Moce:
Poza rasowymi. Tylko te od CAM.

  • Tychokineza: Manipulacja prawdopodobieństwem. Użytkownik kontroluje procesami stochastycznymi, mogąc zwiększyć szanse na otrzymanie pewnych konkretnych wyników. Najprościej jest to nazwać kontrolą nad szczęściem i pechem. Moc można użyć na sobie, innych lub przedmiotach.
    Każdej akcji towarzyszy multum wyników. Większość z nich ma małą szansę wystąpienia i nie jest nawet brana pod uwagę, jednak Tychokinetyk może ją znacząco zwiększyć, albo pomniejszyć szansę wystąpienia czegoś, co powinno się wydarzyć. Jeżeli istnieje szansa choć jedna do miliona milionów, to użytkownik może spróbować na nią wpłynąć. W życiu codziennym ma to największe zastosowanie przy hazardzie. Kinetyk może znacząco zwiększyć swoje szanse na to, że będzie wygrywał (albo zmniejszyć na to, że będzie przegrywał), i/lub szanse innych na to, że będą przegrywać (albo zmniejszyć na to, że będą wygrywać). Może być to użyte ogólnie, przez co Tychokinetyk/jego cel będzie miał po prostu szczęście/pecha (wszystko zacznie się udawać/nie udawać tak, jak powinno), lub na konkretne zdarzenie, np.: że podczas krojenia owocu akurat wszystkie kawałki będą równe, albo że akurat nóż wypadnie z ręki i przebije stopę.
    Podczas walki Tychokineza ma dość znaczące zastosowanie. Użytkownik może zmniejszyć szansę na powodzenie akcji wroga, i/lub zwiększyć na wystąpienie efektów niepożądanych, byleby były one możliwe w chociażby najmniejszym stopniu. Biorąc za przykład strzelanie z pistoletu, wróg może mieć problem z trafianiem, albo broń może mu się nagle zaciąć. Patrząc na to z drugiej strony, użytkownik może zwiększyć swoje szanse na powiedzenie, lub wywołania dodatkowych efektów. Może szczęśliwie unikać pocisków, a rzucony kamień może szczęśliwie trafić strzelca w dłoń akurat tak, by musiał upuścić trzymaną broń.
    Poza osobami, Tychokinetyk może nasycić szczęśliwą/pechową energią przedmioty. Mogą stać się ogólnymi "talizmanami szczęścia" czy też "przedmiotami przeklętymi", przez co osoba w ich posiadaniu będzie miała szczęście/pecha (posiadacz może się zmienić). Można też zrobić bardziej konkretny myk, np.: sprawienie, że dany miecz będzie miał większą szansę na zrobienie komuś kuku, nieważne jak doświadczony szermierz będzie się nim posługiwał (czy to laik, czy wprawny rycerz), czy większą szansę na to, że wypadnie z ręki i zrobi kuku użytkownikowi.
    Tychokineza nie polega na SPOWODOWANIU szczęśliwych/pechowych przypadków, tylko na znaczne zwiększenie szansy ich wystąpienia. Ktoś ze "szczęściem do wyrzucania reszki" nie musi cały czas mieć reszki po rzucie monetą, lecz będzie mu wypadać znacząco częściej, niż ktoś bez takowego fartu. Naładowanie osoby/przedmiotu działa przez jakiś czas, po którym fart/niefart po prostu się ulatnia.
  • Hand of Punishment: Dzięki tej mocy Lucifer potrafi stworzyć dla siebie rękę - najczęściej wtedy, gdy jedną musi zdemontować, bo zachciało mu się z niej zrobić jakąś broń. Nowa ręka wydaje się być zbudowana ze złotej energii i nie jest ograniczona tylko do "ręcznej" postaci. Czarnowłosy może dowolnie formować tę magiczną kończynę, rozdzielać na kilka mniejszych elementów, formować tarczę i różne różności. Zdaje się, że w uogólnieniu moc daje do dyspozycji użytkownika pewną masę energii, którą może dowolnie kształtować i kontrolować w swoim bliskim otoczeniu. Energia ta, mimo przypominania czegoś nienamacalnego, ma dość fizyczne właściwości: przy uderzeniu przez/w nią, to jakby rzeczywiście walnęło w nas coś twardego. Zero oparzeń czy efektów ubocznych. Ulega też zniszczeniu przez czynniki zewnętrzne, choć tylko rzekomemu - elementy zniszczonej Łapy Kary po chwili mogą się ze sobą złączyć i przybrać bazową postać, albo każdy z tych elementów będzie działać oddzielnie. Dość freestyle'owa moc.

Wygląd:

    Szybko można zauważyć, że wśród innych przedstawicieli płci brzydszej, Lucyfer nie odznacza się jakąś znaczną wysokością. Jak na swój wiek wydaje się dość niski. Wiadomo jednak, że wielkość nie ma takiego ogromnego znaczenia i że wszystko zależy od punktu widzenia. Mniejsze cele zwykły stanowić większe wyzwanie, jeżeli ktoś chciałby takowe trafić. Tam, gdzie jedni wzrost bohatera mogą uznawać za jego wadę, inni mogą dostrzec pozytyw.
    Jak już zostało wspomniane wcześniej - wzrost nie ma znaczenia. Wystarczy bowiem spojrzeć na ciało Lucifera w negliżu, by dostrzec jak najbardziej uwidocznione mięśnie. Wcześniej tyczyło się to całego jego ciała, lecz teraz ogranicza się do wszystkiego, prócz ramion. Jeżeli ktoś uważa, że ilość produkowanego testosteronu jest wprost proporcjonalna do ilości mocnych, wyćwiczonych muskułów, to czarnowłosy wytwarza go wystarczająco. A wszystko opakowane w jasną, lecz nie bladą, skórę.
    Głowę bohatera zdobi czupryna czarnych, krótkich włosów, które bez słowa poddają się tak sile grawitacji, jak grzebieniowi. Nie ma mowy o niesubordynacji kosmyków, nawet po powstaniu z ciężkiej nocy. Lucyferowe, szare oczęta, zwykły patrzeć na wszystko z brakiem jakiegokolwiek zaciekawienia, skutecznie ukrywając myśli właściciela. Podobno winny być zwierciadłem duszy, gdy u czarnowłosego stanowią istną barierę, niepozwalającą odkryć jego wnętrza.
    Ramiona bohatera, stanowiące zmechanizowane protezy, nie wydają się czymś szczególnym. Gładkie, czarne, stalowe płyty, po wcześniejszym uformowaniu, kryją pod sobą multum mechanizmów, kabli i elektronicznych szkopułów, które składają się na te cudeńka. Nie wyglądają imponująco, jak najdokładniej odwzorowując ludzkie ręce, bez znacznych udziwnień. Mechaniczne stawy skrywane są pod czarnym, elastycznym materiałem, by zmniejszyć ryzyko wpadnięcia doń czegoś niepożądanego, co wcześniej nie zachwieje ich spójności. Ulegają prostemu demontażowi, kontrolowanemu nie przez narzędzia zewnętrzne, a przez chęć użytkownika - protezy same mogą wypaść z gniazd ulokowanych pod barkami, gdzie też znajdują się specjalnego radionadajniki, umożliwiające ograniczoną sterowność ramion nawet po odczepieniu od korpusu. Cudownie jest patrzeć, jak cała konstrukcja żyje własnym życiem, gdy przechodzi widoczną zmianę na aktualnie wymaganą broń, by następnie wrócić do bardziej "poręcznego" stanu. Jak to się dzieje, że ten karabin staje się ręką?!
    Jako, że bieganie z czarnymi, metalicznymi łapskami nie jest zbyt modne, Lucyfer używa specjalnych rękawic z tworzywa naśladującego ludzką skórę. W ten sposób może zachować pozory, choć przy dotyku tak zakamuflowanych rąk łatwo stwierdzić, że jest w nich coś nie teges. Przynajmniej nie są zimne jak stal, za sprawą specjalnego, niezbyt energio-żernego systemu grzewczego.

Charakter:

    Nie ma na świecie osoby, która przy pierwszym ujrzeniu czarnowłosego, widziała na jego twarzy uśmiech. Wydawać by się mogło, że ciągle utrzymywana, pokerowa mina, jest jawną oznaką jego gburowatego i niezbyt przyjemnego charakteru. Prawdę o bohaterze mogą poznać tylko Ci, którzy postanowią zainteresować się nim bardziej, niżeli "oceniać książkę po okładce".
    Krótka chwila z Lucyferem wystarczy, by uznać go za osobę nadzwyczaj spokojną, niemalże bezkonfliktową, choć emanującą dziwną charyzmą i pewnością siebie. Czarnowłosy rzeczywiście potrzebuje mocnego powodu, żeby jakoś konkretniej okazywać negatywniejsze emocje. Jeżeli coś mu się nie podoba, to najpierw daje o tym znać słownie, przechodząc do rękoczynu w ostateczności. Jeżeli do tego dojdzie, to biada czynnikowi stresogennemu, bo ktoś tutaj nie zwykł się cackać. Jak wbić komuś rozum do głowy, to na całego.
    Superbi nie jest - jak mogłoby się wydawać - jednostką aspołeczną. Nie ma żadnych kłopotów z komunikacją. To inni mogą mieć problem z tym, jak to robi. Czasem zarzuci czarnym humorem, ale boleśnie szczerą opinią. Zwykły laik może uznać to za chamstwo - jego problem. W świecie, gdzie wszystko wydaje się być koloryzowane, czarnowłosy ściąga swoich rozmówców na ziemię, serwując im - czasem nieprzyjemną - prawdę. Nie jest z tych, którzy powiedzą "będzie dobrze", tylko "rusz tyłek i coś z tym zrób, bo samo się nie poprawi". Są sprawy, które trzeba załatwiać samemu. Jeżeli jest taka, do której wsparcie będzie mile widziane, to Lucifer z chęcią takowe zagra, byleby nie robił wszystkiego za kogo innego...za darmo. O wiele chętniej występuje w roli kompana, niż chłopca na posyłki. Chęci trzeba mu wtedy "zbudować" pieniężnym honorarium, bo ze wszy obiadu nie zrobi, choćby oglądał filmy Bear'a Grylls'a latami.
    Nie ma wroga, którego uznałby za zbyt potężnego, albo którego by nie doceniał. Do każdej potyczki podchodzi tak, jakby to miała być jego ostatnia - zero taryfy ulgowej, bo winien być tylko jeden zwycięzca. W zależności od wagi win, jakie ciążą na przeciwniku, walka może skończyć się mniej lub bardziej krwawo. Durne szumowiny, które interesuje czubek własnego nosa, nie zważając na ewentualne wyrządzenie krzywdy innym, niepotrzebnie zabierają tlen. Lepiej pomóc im zaniechać takiego marnotrawstwa dla większego dobra.
    Lucyfer ma swoje zasady i motywy, których trzyma się do samego końca. Niech wszyscy będą hipokrytami, gdy on będzie mówił A, robił A i trzymał się A. Jeżeli obierze jakiś cel, jedynym sposobem, by go nie zrealizował, jest wysłanie go na tamten świat, choć i z niego zapewne powróci, żeby dokończyć sprawę. Choćby miał walczyć z samym Bogiem czy Szatanem, jeżeli w ogóle istnieją, to dopnie swego.
    Specyficzna osobowość czarnowłosego mogłaby być problemem w kontaktach z kobietami. To nie tak, że jest aseksem, który myśli wyłącznie o swoich sprawach, nie zważając na cycki. Jest facetem z krwi i kości, a nie pantoflem. Nie podoba się? Won. Zabawnie jest, gdy ma do czynienia z dziewczętami, które wyglądają na młódki. Mimo niezbyt znaczącej zmiany charakteru, staje się dziwnie przywiązany do niewiasty spełniającej powyższy warunek. Najchętniej poszedłby z nią do lunaparku, albo bujał na huśtawce. Zrobić takiej krzywdę? Nigdy, choćby się sama rzucała z nożem. Wymarzony tatuś?
    Czy więc da się sprawić, by na wiecznie pokerową twarz Lucifera, spłynął choć lekki uśmieszek? Najłatwiej będzie grać rolę idioty, z którego będzie chciało mu się szydzić. Inną, ale chyba trudniejszą metodą, byłoby zostanie jego bliskim znajomym. Czy komukolwiek zachce się jednak podejść do "mission impossible"?

Historia:

    Wypadki chodzą po ludziach. Szczególnie tutaj, w Daingean, gdzie ów wypadkami mogą być przedstawiciele innych ras, tak ochoczo dającym szarym Homo Sapiens do zrozumienia, że są słabi i bezużyteczni. Tak się składa, że czarnowłosy miał kilka dobrych okazji, żeby sobie nagrabić, zważywszy na jego niecodzienną osobowość. W końcu ktoś musiał dać mu dobitną nauczkę - wymuszoną amputację rąk, żeby z bezużytecznego człowieka zrobić jeszcze bardziej bezużytecznego człowieka bez kończyn górnych. Wszystko po to, żeby "każdy znał swoje miejsce".
    Ciężko jest sobie wyobrazić życia bez rąk. Wszystkie humanoidalne istoty takowe posiadają, korzystają na co dzień i nie mają w zwyczaju pomyśleć nawet przez chwilę, jakim szczęściem obdarzył ich Stworzyciel, od urodzenia racząc  parą tak wspaniałych narzędzi do wszystkiego. Nie trzeba dużo czasu, by po ich stracie popaść w depresję. Czarnowłosy nie był jednak z takich. Dla niego utrata kończyn nie wiązała się z brakiem sensu na dalszą egzystencję. Wręcz przeciwnie - zmotywowało go to, by nawet nie myśleć o swojej chwilowej bezużyteczności i szukać jakiegoś rozwiązania, które gdzieś na pewno było. Siedząc i użalając się nad sobą, Lucifer nie mógłby nic osiągnąć.
    Cena nie grała roli.
    Swoje pierwsze, mechaniczne protezy, czarnowłosy otrzymał za prawie darmo. Pech chciał, że musiał się szybko z nimi pożegnać, za sprawą tego samego potwora, przez którego stracił swoje prawdziwe ręce. Był to kolejny sygnał dla Superbi, że jego starania, na dłuższą metę, spełzły na niczym, a metalowe kończyny również musiały się poddać mocom nieludzi, jeżeli Ci sobie nagle czegoś takiego zażyczyli. Ten kolejny, mentalny cios mógłby znokautować niejednego, przekonać go o swojej bezsilności i zmienić w kogoś na tyle uległego, by nie narażał się silniejszym istotom i mógł wieść niby spokojne życie. To jednak nie odpowiadało Luciferowi, duma którego napędzała go jeszcze bardziej, gdy pojawiały się przed nim coraz kolejne bariery. Był zdesperowany, żeby być sobą, a zdesperowany mężczyzna może wiele dać, by wyjść na swoje.
    Do akcji wkroczyła Rebelia, która najwidoczniej wywęszyła okazję na zasilenie swoich szeregów kolejnym, pełnym determinacji i zapewne lojalności członkiem. Wystarczyło dać mu to, czego potrzebował i odrobinę więcej. Przekupstwo? Lucifer nie uznawał zbratanie się z przeciwnikami Dyktatora za niesprawiedliwą zapłatę za to, co mógł otrzymać w zamian. To niezbyt wysoka cena za możliwość godnej egzystencji. Czy zginie z ręki przedstawiciela innej rasy bez wyraźnego powodu, za sprzeciwianie się władzy lub na stole operacyjnym - bez różnicy.
    Nowe, zmechanizowane ręce i CAM. Pewnie ani Gwardia, ani Sorcière, ani nikt niemający styczności z Rebelią nie wiedział, jakimi zaawansowanymi cackami potrafią uraczyć swoich ludzi, jeżeli dadzą radę przetrwać skomplikowane operacje. Lucifer już wiedział i miał wyraźną ochotę podzielenia się tym z pewną osobistością, która wcześniej uraczyła go wymuszoną amputacją, do tego dwa razy. Teraz pech nie miał prawa stać po stronie bohatera.

    Piękny, słoneczny dzień. Osiedle Mattel. Do drzwi jednego z tutejszych domostw zawitał kurier, odziany w robocze ubranie i czapkę z daszkiem. Z lekko spuszczoną głową ciężko było dostrzec jego twarz. Miał przy sobie niewielkie, kartonowe pudełko. Powolnym ruchem prawicy zapukał, oczekując na odzew domowników. Nie trwało długo, nim drzwi otworzył wysoki, przystojny jegomość z długimi, złotymi włosami i tej samej barwy oczami. Odziany był w elegancki, biały garnitur. Spojrzał na kuriera z widocznym zdziwieniem.
    - Niczego nie zamawiałem. - stwierdził z nutką gniewu, patrząc na nieznajomego przymrożonymi oczami.
    - Konrad Manus? - spytał tajemniczy goniec, jak gdyby spoglądając na kartkę naklejoną na trzymanym pudle.
    - Owszem, ale...
    - Niech Pan to sprawdzi. Proszę się nie martwić - wszystkie opłaty zostały już dokonane. - kurier przystawił paczkę bliżej złotowłosego.
    Ten, mimo chwili zwątpienia, wziął pakunek, dziwiąc się jego niemalże zerową wagą. Otworzył pudło, sprawdzając zawartość. Nie było w środku nic, poza kartką z napisem "sprawiedliwość". Konrad miał widocznie rozgniewaną minę.
    - Cóż to za żart?! - burknął, rzucając okiem na kuriera, widząc tylko zbliżającą się do swej twarzy pięść.
    Echem odbił się dźwięk łamanego nosa, by po chwili złotowłosy poleciał metr do tyłu i przeturlał się po podłodze kolejne dwa, zatrzymując się przy ścianie. Był zamroczony niebywałą siłą uderzenia, mając problem z pojęciem rzeczywistości. Kurier, który był też agresorem, zdjął czapkę, wchodząc za swoim celem. To był Lucifer, który akurat dzisiaj postanowił wyrównać rachunki.
    - Kodeks Hammurabiego. - stwierdził beznamiętnie czarnowłosy, kładąc nogę na piersi Konrada, schylając się nad nim i chwytając za przedramiona.
    Następnie bohater wyprostował się, usilnie ciągnąc ręce nieszczęśnika, w tym samym czasie mocniej naciskając na niego butem. Po chwili ciszy złotowłosy zaczął się wydzierać, czując niewyobrażalny ból. Jego wrzaski były zagłuszane przez ciężko pracującą maszynerię w zmechanizowanych rękach Cyborga, by te następnie były zagłuszane przez głośne rwanie jakiegoś materiału. Nie chodziło tutaj o odzienie złotowłosego, ale również o jego skórę i ścięgna, gdy kości w końcu wyszły ze stawu barkowego i nie stawiały już dodatkowego oporu. Biały materiał garnituru zaczął powoli barwić się szkarłatem, który chwilę później zdobił i podłogę, gdy myśl techniczna Rebelii, pod kierownictwem Lucyfera, zatriumfowała nad materią nieczłowieka, bestialsko pozbawiając go górnych kończyn. Bohater odrzucił je na bok, sięgnął do kieszeni marynarki wijącego się z bólu Konrada, wyciągając jego telefon i wybierając numer.
    - Pan Manus jest ciężko ranny. Proszę o szybką interwencję. - wydukał do aparatu, kończąc rozmowę i rzucając nim na ciało właściciela.
    Szare oczęta spojrzały jeszcze raz na pozbawionego rąk złotowłosego, by czarnowłosy obrócił się na pięcie i najzwyczajniej w świecie odszedł, pozostawiając nie tylko swojego dręczyciela, ale również swoją ludzką bezsilność za sobą.

Inne:

  • Jest nadziany, wygrywając kiedyś na loterii sporą kasę. Pracuje nie tylko dla zabicia czasu, ale również dla "nie robienia przypału".
  • Alkohol działa na niego usypiająco.
  • Zwierzęta pałają do niego niewytłumaczalną sympatią.
  • Lubi wylegiwać się na grubych gałęziach drzew.
  • Nie lubi potańcówek, bo podobno nie potrafi tańczyć. Ale potrafi.
  • Loli swoją drogą, ale ogólnie Lucek potrafi zajmować się bachornią. Może czasem niekonwencjonalnie, ale żadnemu szczylowi jeszcze się krzywda nie stała.
  • Zwykł nosić ze sobą nóż wojskowy wz. 98.
  • Interesuje się sposobami i narzędziami tortur.
  • Ma silną reaktancję, przez co łatwiej jest go o coś prosić, niż coś mu kazać lub zakazywać.
  • Uwielbia ostre żarcie, nawet jeżeli podczas posilania się takowym będzie się dusił, błagał o litość i musiał pić więcej mleka, niż ustawa przewiduje. Masochista?
Powrót do góry Go down
Nikt
Lekarz chirurg
Nikt


0 pochwał
0 ostrzeżeń
Liczba postów : 72
Dołączył/a : 25/07/2013

It's hard being badass Empty
PisanieTemat: Re: It's hard being badass   It's hard being badass EmptyPią Wrz 06, 2013 4:30 pm

Ładna KP! Naprawdę, dawno nie widziałem żeby ktoś miał tak szeroki zakres słownictwa w karcie, interpunkcja nie boli, ortograficznie jak najbardziej poprawnie... przemyślana. Gdyby kozactwo postaci zależało od jakości karty, miałbyś ogromny bonus.
Ale niestety.

Umiejętności, szefie, postać ma dwadzieścia dwa lata. Przyjmę, że ma ponadprzeciętny umysł, ale wciąż to nie tłumaczy JAK mógł tego wszystkiego się nauczyć - zdolności mentalne człowieka, dwadzieścia dwa lata, nauczył się posługiwać różnego rodzaju bronią palną (wyrzutnia rakiet to już inna kategoria), białą, walczyć wręcz, prowadzić tyle rodzajów wozów... nie da się. Szczególnie, że nie ma ku temu objaśnienia w historii, nie wiem praktycznie skąd się co wzięło. Nie będę niczego wyrzucać, ale nie zaakceptuję tego. Do poprawki we własnym zakresie.


Moce... to trudny rozdział, trudny, bo opisy masz długie ale nie objaśniasz pewnych rzeczy.
Zmiana rachunku prawdopodobieństwa - To jest silna moc. W cholerę. Na dodatek nie umieściłeś zasadniczej informacji na temat tego w jakim stopniu zwiększa się prawdopodobieństwo - choćby orientacyjnie, dla MG. Czy jest to przelicznik dwukrotny, dziesięciokrotny czy stukrotny... od tego naprawdę mnóstwo zależy i będą zależały również nałożone przeze mnie ograniczenia. Dlatego chwilowo do tej zdolności się nie odniosę, wolę osobiście żeby to było jak najbardziej zgodnie z wizją użytkownika. Dlatego proszę o to. Przynajmniej.
Talizmanów nie przepuszczę. To już osobna moc. Co innego zmiana rachunku prawdopodobieństwa względem danej osoby, wydarzenia, czy czasu, co innego zaklinanie przedmiotów.

Ramię energetyczne - dopuszczę działanie do sześciu postów, potem pięć postów przerwy. Jak ktoś rozwali, regeneruje się przez jeden post. W historii wybitnie zasugerowałeś, że cybernetyczne ramiona są silniejsze od ludzkich, to energetyczne ma dokładnie taką siłę jak zwyczajne, ludzkie ramię. Przyjmijmy, że jest wysportowany, no to w miarę wysportowane, ludzkie ramię. Może w pewnym stopniu zmieniać kształt ale nie może zrobić z ramienia innej broni, czy czegoś złożonego, nie może też wpływać na jego rozmiar (innymi słowy, ta tarcza byłaby mała albo bardzo plaskata, a przez to mało wytrzymała). I nie można jej oddzielić od ciała.
Powrót do góry Go down
Lucyfer

Lucyfer


0 pochwał
0 ostrzeżeń
Liczba postów : 5
Dołączył/a : 06/09/2013

It's hard being badass Empty
PisanieTemat: Re: It's hard being badass   It's hard being badass EmptyPią Wrz 06, 2013 7:03 pm

Osobiście nie widzę problemu z umiejętnościami. To bardziej czepianie się "ludzkości" rasy, niżeli wprowadzenie balansu. Niektórych z umiejek może mi nawet nie być dane użyć, ale jak już dojdzie co do czego, to nie będę przynajmniej taki bezużyteczny. Poza tym, czy ktoś się na mnie z tego powodu obrazi, że mogę robić takie różne szmery-bajery? Gdzieś na Świecie nie zginie też od tego żaden kotek, prawda?

Tychokineza: Z założenia miało być tak, żeby małe szanse stawały się bardziej realne (duży wzrost), a duże - nieznaczne pewniejsze (mały wzrost). Jeżeli zastosować by tutaj stały mnożnik, np.: x10, to coś z szansą 1 do 100000000 dalej będzie mało prawdopodobne i byłaby kicha. Z drugiej strony, coś ze znacznie większą szansą, jak wyrzucenie reszki, mogłoby być w sumie uznawane za zdarzenie pewne. Przy "pechowej' wersji, coś pewniejsze stawałoby się nie tak pewne, a coś mało prawdopodobne - dalej będzie mało prawdopodobne. Somethin' like that. Nie konkretyzowałem, licząc na sprawdzacza. Ale jak trza, to trza.
Powrót do góry Go down
Fleauette
Grzech główny | Nauczycielka przedmiotów medycznych | Właścicielka Bluepleasure
Fleauette


0 pochwał
0 ostrzeżeń
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 14/08/2013

It's hard being badass Empty
PisanieTemat: Re: It's hard being badass   It's hard being badass EmptyPią Wrz 06, 2013 7:48 pm

co do umiejetności to może napisze to inaczej:
Demontaż...no może zrób se guzik do odczepiania rąk bo to brzmi dziwnie...
Walka wręcz-rozumiem z opisu że tylko samoobrona...no okej
...wyrzutniami rakiet...chyba nie muszę komentować? No chyba, że miałeś paroletnią praktykę wojskową w Iranie
Need For Speed-nie przesadzaj! Każdy! Nie no...dobra rozumiem łódź czy motor, samochód, kład...ale samolot? Zmniejsz swoje możliwości
Adomopata -pamiętaj, że aby coś zapamiętać musisz to zobaczyć przynajmniej parę razy, o ile nie paręnaście i poćwiczyć aby umieć to wykonać.

Reasumując...nie żebym się czepiała ale zostawiając to wszystko twoje umiejętności będą równe tej osoby, która poszła na wszystkie kursy nauki tylko do 3 lekcji a uczy się średnio...czyli prawie żadne więc radze zmniejszyć liczbę umiejętności lub je jakoś zacieśnić.

Co do mocy to chętnie zapoznam cię z moją panią z matematyki bo ona też mi tak niszczy umysł tłumaczeniem, że nic nie rozumiem, a poza tym moc która polega na czymś takim nie przejdzie przynajmniej u mnie bo w trakcie gry jej działanie się miesza i później MG dostają w dupę bo muszą to ogarniać.
It's hard being badass Sad_chibi_by_nittieve-d33qo1r
Powrót do góry Go down
Lucyfer

Lucyfer


0 pochwał
0 ostrzeżeń
Liczba postów : 5
Dołączył/a : 06/09/2013

It's hard being badass Empty
PisanieTemat: Re: It's hard being badass   It's hard being badass EmptyPią Wrz 06, 2013 8:59 pm

@Fletka
Nie chcę się czepiać, ale się czepiasz! xd
Czemu przycisk do demontażu? Pilota do kontrolowania łapskami nie potrzebuję, więc do tego bajeru też nie powinienem.
Walka wręcz - czy stwierdzenie "potrafi dołożyć" zwykło tyczyć się wyłącznie samoobrony? Bo mnie się wydaje, że nie.
Kilkudniowa, wspólna zabawa z talibami powinna starczyć, żeby zdobyć weapon proficiency z wyrzutni rakiet. Dalej nie widzę problemu. Raczej takiego cacka nie znajdę w pierwszym-lepszym miejscu...nie? A jak mi się wydarzy, to skorzystam i nie będzie to tylko bezsensowna część krajobrazu.
Niech już z tym NFS'em będzie bez pojazdów latających. Boli mnie to w cholerę i nie będę mógł przez to spać, ale co ja poradzę?
Adomopata - wielokrotne spoglądanie na coś, żeby to wykonać, mimo ogólnych możliwości, wydaje się mało sensowne. Jak chcę kogoś małpować, a on, jak na złość, tego nie powtórzy? Poza tym, to tylko ruchy, a nie moce. To zaczyna nie brzmieć jak balans, tylko usilna i bezsensowna chęć zabrania mi fun'u. A ja taki grzeczny jestem :C
It's hard being badass US03EDg
Reasumując: bez latania Need For Speed'em i reszta tak, jak winna być. Proszę? D:
Powrót do góry Go down
Mia
Detektyw
Mia


1 pochwała
0 ostrzeżeń
Liczba postów : 249
Dołączył/a : 13/01/2013

It's hard being badass Empty
PisanieTemat: Re: It's hard being badass   It's hard being badass EmptySob Wrz 07, 2013 6:38 am

Nie chcesz współpracować? Proszę bardzo, Fauście. W takim razie ani Administracja, ani sprawdzający KP też nie włożą w Ciebie ani odrobiny dobrej woli. Skoro nie chcesz wypracować nic na drodze kompromisów, to:

Moc odpada. Całkowicie. Wymyśl inną.
Cytat :
Broń biała - obecnie najbardziej preferowana przez czarnowłosego grupa narzędzi do robienia krzywdy. Nie ma to jak rozczłonkowywanie przy pomocy starej, dobrej katany. Choć półtorak też jest do tego całkiem dobry.
Wyrzuć

Cytat :
Broń palna - dobre strzelanie też nie jest złe. Lucyfer preferuje pistolety i rewolwery, choć potrafi posługiwać się każdą inną spluwą, w tym karabinami wyborowymi czy...wyrzutniami rakiet.
Tylko pistolety i karabiny.

Cytat :
Need For Speed - na wodzie, lądzie i w powietrzu, Lucek ma certyfikaty upoważniające go do stosowania różnych środków transportu. Problem polega na tym, że musi pierw dostać od kogoś do nich kluczyki.
Nope. Tylko osobówki, ewentualnie jacht. Jak będziesz grzeczny to może dorzucę szynobus.

Cytat :
Adomopata - Lucyfer potrafi perfekcyjnie odwzorować ruchy innych, po prostu je widząc i zapamiętując. Czy to ciosy w walce, sztuczki parkour'owe, figury gimnastyczne i inne takie, które nie są ograniczone specyficzną budową ciała oryginalnego wykonawcy.
Odpada. Całkowicie. Ludzie takie rzeczy mają jako moce, rozumiesz.

Jak się dostosujesz, będzie akcept.
Jak nie, to nie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





It's hard being badass Empty
PisanieTemat: Re: It's hard being badass   It's hard being badass Empty

Powrót do góry Go down
 
It's hard being badass
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Postacie :: Spis Powszechny :: Kartoteka-
Skocz do: