Raz na ruski rok wypadałoby się pojawić w miejscu, którym się zarządza.
Z tego też względu Lisa przybyła do Szpitala. Założyła biały kitel, swój ogon chowając, bo po co ma rzucać się w oczy. Ludzie po nim oceniali z góry, że jest zła i będzie jakaś chała. Na bank.
Lisa nie witała się z nikim, kto się jej nie ukłonił. Innym posłałą groźne spojrzenie mówiące "następnym razem się kłaniaj, albo zamroduję Cię samym spojrzeniem". Dzięki mocy zapewna ta informacja dotarła dogłębnie i zapadła w pamięci wszystkim pracownikom Szpitala.
Gdy dotarła do Gabinetu, przekroczyła jego próg i zamknęła za sobą drzwi. Dopięła guziczki białego kitla sięgającego przed kolana. Zostawiła sobie jedynie miejsce na biust, który jak zawsze ochoczo wyłaniał się spod ubrania. Zasiadła do swojego biurka, przy laptopie i poczęła małe porządki i pracę troszkę ruszyła. W między czasie mogła wysłać esemesa, a nawet zadzwonić ze służbowego telefonu, piękne darmówki ♥