Go?? Gość
| Temat: Re: Pieczara Potwora Pią Sie 23, 2013 1:42 pm | |
| Była zziajana. Zdecydowanie dość, aby nie czepiać się tego, że pali. No dobrze, już dobrze – koniec papierosa wesoło zamigotał na różowo przez chwileczkę, ale sobie odpuściła. Odwzajemniła uśmiech po tej jakże uroczej – i niewątpliwie przyjemnej, dla ucha oczywiście – aluzji. - Oj, powinnam. – przytaknęła mu. Kusząca myśl, gdyby się pod nią podpisał. Nie miałaby mu tego za złe, gdzieżby mogła. Poszedł do łazienki, łobuz. - Chwilowo sobie odpuszczę. Może potem. – nie może, tylko na pewno. Jeśli uda jej się go dorwać to mu nie odpuści. Gdy wszedł do łazienki zaczęła zbierać swoje ciuchy. Założyła majtki i szorty, ale swojej bluzki nie – zabierze mu koszulkę, a co. Tylko przy odrobinie wysiłku założyła jeszcze stanik pod spód gimnastykując się co niemiara, bo nie chciało jej się jego t-shirtu zakładać. Resztę swojego poprzedniego odzienia wepchnęła do swojej torby. Przy okazji wyciągnęła notepad i aż cichutko pisnęła z radości. Wyniki wskazywały na postęp. Aż z chęcią wróci do domu, aby zobaczyć, może rzeczywiście analiza szła już pełną parą. Póki jeszcze nie wychodził zawieruszyła się w jego kuchni i wypiła kilka łyków z butelki coca coli. Suszyło biedaczysko. Mimo, że gazowane napoje nawadniały aż prawie wcale to i tak ta przyjemnie zbierająca się na języku ślina pod wpływem bąbelków mogła jej to teraz wynagrodzić. W końcu wróciła na kanapę i poczęła leniwie zakładać buty. Parszywe glany, przy takiej wysokości zakładało je się zwykle dłużej niż w nich chodziło. Wtem wyszedł z łazienki. Spojrzała na niego nadal garbiąc się nad butami. - Muszę wrócić do domu. Wybacz. – mruknęła kontynuując batalię z obuwiem. Udało jej się! Czekać tylko na fanfary i oklaski. Konfetti też byłoby fajne, o. Wszyscy lubią konfetti. On widocznie widząc, że ona nie ma zamiaru u niego zostać też począł się ubierać. Podeszła do niego i mu „pomogła” - to jest niby poprawiała na nim koszulkę wodząc przy tym palcami po jego klatce piersiowej i plecach, pomogła mu zapiąć spodnie zupełnym przypadkiem masując przez materiał jego męskość. Ot, takie tam. Na koniec cmoknęła go tuż przy ustach, acz nadal nie dotykając warg. Wtuliła się w niego pozostając w takim uroczym uścisku chwilę, a potem niechętnie odrywając się od niego. Dopiero po tym mogła go pocałować. - Dziękuję za wszystko. Odwdzięczę ci się. – to mówiła z takim dziwnym uśmieszkiem, że trudno było określić o co jej chodziło. W drodze do drzwi pochwyciła torbę. Naciskając klamkę odwróciła się do niego. - Au revoir. – mruknęła i wyszła pośpiesznie schodząc po schodach. Słyszała jak wychodził za nią, ale była zbyt podniecona wynikami badań, aby poczekać na niego. Pierdolić bezpieczeństwo – nauka ponad wszystko. Pewnie Stangard prawie przebiegła. Ech, ta Penelopa. Z tematu razy dwa~ |
|