Serio. Przebyła całą tą drogę przez tą cholerną pustynię. Ona. Syrena. Wszystko po to żeby pocałować klamkę od zamkniętych drzwi. Czemu przywódca Fleauette nie może siedzieć tam gdzie trzeba, gdy jest potrzebny? Miała nadzieję, że załatwi wszystko szybko i będzie już wolna. Chociaż za tysiaka to w sumie było warto. I nic to, że mogła się z nim skontaktować telepatycznie. Nie lubiła tego. Kiedy się wydzierała w myślach "Askarius!" czekając aż się odezwie, to czuła się jak totalna wariatka. A nie lubiła czuć się jak wariatka. Świetnie. Westchnęła i oparła się o drzwi odpalając papierosa. Serio musiała zapalić. Potrzebowała relaksu jak nigdy, po tej sesji z przeszłości, a tymczasem latała po pustyni. Przyjść tu kiedy indziej? Nieodczekanie! Westchnąwszy zaczęła grzebać po kieszeniach. Zawsze jej żal było na te cholernie drogie, choć bardzo pakowne torebki, które były teraz w modzie. Te takie dekompresujące materię. Ale teraz była bogata, to może sobie kupi?
Z papierosem w ustach Marvel wydobyła długopis i kartkę. Przestarzałe badziewie, ale przydało jej się drugi raz pod rząd. Choć tym razem z perspektywy piszącego nie dostającego notatkę. Nadziergała szybko wiadomość:
"Szanowny Panie Przywódco,
Myślę, że udało mi się znaleźć coś, co Pana zdecydowanie zainteresuje. Mowa o Venorianinie, który nie jest w organizacji. Chciałby się skontaktować. Daj znać jak to przeczytasz. Tylko błagam, nie przez myśli!
Tu masz mój numer: xxxxxxxxx
Lea"
Kiedy skończyła, spojrzała krytycznie na swoje dzieło z serduszkami zamiast kropek nad "i", po czym zagięła karteluszek i wsunęła między drzwi, a framugę tak, by rzuciła się w oczy dopiero przy ich otwarciu. Pozamiatane! Dumna z takiego rozwiązania dokończyła papierosa, a potem pogalopowała w siną dal
[zt]