Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Fairis

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Fairis
Kat
Fairis


0 pochwał
0 ostrzeżeń
Liczba postów : 4
Dołączył/a : 03/09/2013

Fairis Empty
PisanieTemat: Fairis   Fairis EmptyWto Wrz 03, 2013 6:51 pm

Imię i nazwisko: Fairis Númenessë
Pseudonim: Brak
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 350 lat / 27.
Wzrost i waga: 186 cm / 63 kg.
Rasa: Elf
Organizacja: Gwardia
Ranga: Kat
Zawód: ^
Umiejętności: Jak większość Elfów, Fairis posiada talent do wielu rzeczy, niekoniecznie związanych z siłami Matki Natury.
*Łucznictwo - szkolony od młodych lat, jako syn wychowywany w tradycji, uczył się celności i zwinności, obsługując kuszę i strzały z niebywałą precyzją. *Zielarstwo -  kolejna z cech wyuczonych i po części nabytych. Posiada niezwykłą intuicję, dobre oko i wystarczającą wiedzę, by przyrządzić zarówno idealne lekarstwo, jak i śmiertelną truciznę. Chodzące kompendium wiedzy na temat ziół leczniczych i ich zastosowania.
*Dobrze włada mieczem, chociaż niespecjalnie przepada za białą bronią. Używa jej w ostateczności.
* Irytowanie ludzi swoim sposobem bycia, należy chyba do jednej z najistotniejszych umiejętności. Nie robi tego specjalnie, chociaż i tak większość pragnęłaby jego śmierci, nim zdąży otworzyć chociażby usta.
* Porusza się niemal bezszelestnie, potrafi wtopić się w tłum, pomimo wyraźnie charakterystycznego wyglądu. Dobry zwiadowca.
Moce: Kontrola flory - jako jedna z mocy rasowych.
Władza nad żywiołem powietrza.
Wygląd:
Fairis zdecydowanie jest typem istoty, która nie trudno przeoczyć w tłumie. Wysoki, mierzący metr siedemdziesiąt osiem, a dodatkowo smukły, sprawia wrażenie górowania nad innymi, chociaż po prawdzie, według wskaźnika BMI całkowite z niego chuchro. Wygląd ukazuje się niemal książęco, zawsze zadbany, wiecznie wyprostowany i elegancki. Nie chodzi a sunie, stąpając miękko po ziemi, nie wydając przy tym żadnych większych odgłosów. Długie palce, niemal jak u pianisty, ozdobione kobiecymi, długimi paznokciami. Bo i z aparycji wiele mu do kobiety, chociażby przez długie, sięgające pasa białe włosy, skrzętnie zaczesane, upięte, sprawiają wrażenie całkowicie oddanych sile grawitacji. Oczy, całkowicie kontrastujące z delikatną twarzą, są stalowo-niebieskie, chłodne i opanowane, przeszywające. Wydatne usta i mocno naznaczone brwi, tylko dopełniają całokształtu. Przypomina zjawę, z bladą skórą, zbyt idealny, by mógł zostać stworzony na tym obłudnym i brudnym świecie. I on doskonale zdaje sobie z tego sprawę, nosząc eleganckie, wystawne odzienie, podkreślające status, pozycję społeczną, tą większą lepszość od innych. Mimika jego ciała jest zdystansowana, odległa, nierealna. Często powolna, jakby rozmyślał nad każdym,wykonanym ruchem. Nie uśmiecha się zbyt często, o wiele bardziej preferując lekki grymas, drwiący, denerwujący, sarkastyczny. Z gracją kota przemierza szlaki, kołysząc biodrami, wodząc, kusząc i nęcąc. Bardzo często u jego boku można znaleźć łuk, cienki, w kolorze złota, prawie nie widoczny na tle jasnych ubrań. Duma i chluba, którą pielęgnuje i pilnuje jak oka w głowie. Przy pasku kilka małych, materiałowych woreczków, wypełnionych specyfikami i ziołami.
Rzadziej znajdzie się u niego sztylet, chociaż i to nie jest niemożliwe.
W jego otoczeniu unosi się woń cynamony, goździków i kwiatów, lekki, jednak zdecydowanie drażniący nozdrza.
Nie posiada żadnych znamion, skóra jest całkowicie gładka. Tylko jedna blizna szpeci skórę, ciągnąc się wzdłuż prawego obojczyka; pamiątka po pierwszej, nieudanej walce.
Mówi cicho, spokojnie z wyczuciem. Podnosi głos w ostateczności, co nie wróży zazwyczaj niczego dobrego.
 
Charakter: Charakter? Ciężki. To jedno z tych słów, które pasują tu idealne. Jak każdy, posiada jakieś dwa oblicza, miliony masek, które przyodziewa w zależności od sytuacji.
Zazwyczaj jest wyrachowany, cholernie spokojny, zdystansowany i oschły. Uparty do tego, przekonany w pełni do swojego zdania, nieugięty i bezlitosny. Elfickie usposobienie umknęło w przepływie lat, zastąpione obojętnością dla ludzi a niekiedy także dla osobników tego samego gatunku. Tylko rośliny i zwierzęta uwielbia, chętniej z nimi spędzając wolny czas.
Nie mówi o sobie zbyt wiele, wyjątkowo dobry słuchacz, który w odpowiednim momencie obróci kota ogonem, zmieni tor, znowu nakierowując temat na rozmówcę. Chyba zamknięty w sobie, nieufny, ciężko przekonać go do swojej osoby, ba, ciężko jest zbliżyć się do niego dostatecznie blisko, by pozostać w kręgu jego dobrych znajomych, nie mówiąc już o przyjaciołach.
Sarkazm i ironia są jego naturalnym odruchem, całkowicie bezwiednym i często orientuje się o tym dopiero, kiedy ktoś zwróci mu na to uwagę. Nie należy jednak do osobników wstydliwych i zmieszanych, chyba nigdy na jego policzkach nie zakwitł wstydliwy róż. Nie wycofuje się ze swoich słów, a jedynie szczerze przeprosi o ile faktycznie jest to konieczne.
Człowiek honoru, dotrzyma danej obietnicy, która jest na wagę złota. Dobry z niego przyjaciel, oddany i lojalny, tak samo jak kochanek i partner, ale wiele jego wad odpycha potencjalnych towarzyszy.
Samotnik, indywidualista chodzący własnymi ścieżkami. Nie znaczy to jednak, że nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Oddany swojemu panu, posłusznie wykonujący rozkazy, nawet te najbardziej szalone. Sposób jednak pozostawia wiele do życzenia, z pewnością nie będzie całkowicie posłusznym psem. Może zając to długo, ale będzie idealnie.
Perfekcjonista, pedant, szybko popada w rozdrażnienie przy najmniejszej porażce. Niczym kot salonowy ugryzie, podrapie by z czasem samemu przyjść po nagrodę w postaci drapania po brzuchu. W przenośni, rzecz jasna.
Nie wiadomo kiedy, wyzbył się zbyt rozbujanej empatii a takową faktycznie posiadał, za młody i dawno, dawno temu. Teraz był maszyną do zabijania, bez serca, słuchając racjonalnego impulsu, rozsądku. Jeśli on nie zabije, oni zabiją jego, prosta reguła. Chyba to własnie go napędza. Świadomość wojny, obrzydzenie do tego co się dzieje, do technologii, kłótni i przelanej krwi, która zniszczyła jego sielankowe życie. Skrupulatny i ambitny, było tylko kwestią czasu, aż zapragnie być po tej lepszej, wygranej stronie. Krwią i przemocą brzydził się w takim samym stopniu, jak go intrygowała, fascynowała. Powodowała przyśpieszone bicie serca, przyjemne dreszcze. Zatracił się w tym, coraz bardziej oddalając od ideologii, którą wpajali mu rodzice.
Zawodowo bywał okrutny, władczy i sadystyczny, prywatnie jednak całkowicie się zmieniał. Potrafił pokazać twarz zmęczonego, melancholijnego mężczyzny, czułego i troskliwego, jednocześnie okrutnie zazdrosnego o najbliższą mu osobę. Chociaż przeczył, potrzebował ciągłej uwagi, zapewnień i obietnic. Idealny kochanek, jeszcze lepszy partner życiowy, o ile dwa temperamenty nie pozabijają się wzajemnie.
Jak każdy posiada marzenia, pragnienia. Drobne zachcianki, jakie od czasu do czasu biorą górę. Lubi flirtować, rzucać dwuznacznościami, uwodzić. Nigdy jednak nie posunąłby się do wykorzystania uczuć drugiej istoty bo to, wbrew wszystkiemu, bywało najgorsze, gorsze niż śmierć i nienawiść.
Historia:
Dzieciństwo Fairisa było całkowicie normalne, jak na elfickie realia. Wychowany w szczęśliwej, sytuowanej rodzinie, urodzony przez piękną matkę imieniem Yennefer oraz ojca, eleganckiego jegomościa o przywódczych cechach - Caletha. Aż do wieku nastoletniego, nie pokazywał się w miastach a jedynie przebywając w cichych, zazielenionych miejscach, lasach, obcując z matką naturą, poznając ją i coraz bardziej szanując. Wpojono mu etykietę, dobre wychowanie i maniery, od najmłodszych lat ucząc umiejętności typowych dla elfickiej rasy: łucznictwo, zielarstwo, czytanie runów. Spotykał się z rówieśnikami, hasał po polanie, nie przejmował się światem zewnętrznym, który popadał w coraz większą ruinę.
Jako nastolatek wykazywał spory talent do walk, jednak preferował strzały, broń białą. No i unikał tego z wdziękiem dyplomaty. Wolał ugodowe załatwianie spraw, ale nie raz, nie dwa, zmuszony był do działań kryzysowych.
Było dobrze, sielankowo, do momentu, w którym na ich terytorium nie stanęła noga organizacji Fleauètte. Wtedy bowiem, wojna przybrała tempa, słyszano o niej nawet w tak odległych, leśnych zakątkach. Oni nienawidzili takich jak oni, elfów, gnomów, wróżek, czy jakkolwiek zdołali ich nazwać. Nie rozumieli, nie tolerowali i obawiali się, co prowadziło do rozlewu krwi. Zbyt spora grupa w pył rozniosła dom, cichą oazę Fairisa, z zimną krwią podrzynając gardło jego ukochanej matce, która w ostatniej chwili zdążyła ukryć syna pod stosem materiałów, względnie brudnych, przeznaczonych do czyszczenia. On nie wychodził, nawet wtedy, gdy usłyszał przeraźliwy krzyk ojca, odgłos upadającego, martwego ciała. Wstrzymał oddech, czując jak się trzęsie, jak zaciska mocno powieki aż do momentu, kiedy głośny tupot stóp całkowicie nie ucichł.
Przerażony, pozostawiony sam sobie, w morzu łez i histerycznej rozpaczy, długo siedział skulony. Nic im nie zrobili a jednak i tutaj świat okazał się niebezpieczny i nieprzychylny.
Wyszedł z domu kilka dni potem, z całym oporządzeniem; starym łukiem, kilkoma sztyletami, jakie znalazł, niepełnym workiem ziół. Kręcił się i obserwował z boku, tuż przy mieście, na granicy lasów, stąpając cicho, podkradając się i broniąc przed tymi, którzy mu zagrażali. Musiał zdobyć pożywienie, ale było to trudne zważywszy na sztywne zasady i przychylność dla przyrody, która z każda chwilą coraz bardziej cierpiała, była największą ofiara w tej wojnie.
Powoli penetrował głębię miasta, zrujnowane budynki, zabitych na ulicach. Płakał, na zmianę z cholernym strachem, zaciskał dłoń na rękojeści. Wyspecjalizował się w walce na dystans - łuk o wiele wcześniej pozwalał mu na załatwienie przeciwnika, na pozostanie żywym. Zabójców rodziny nie szukał - było to trudne, niemożliwe w zaludnionym mieście, całkowicie podzielonym i przejętym przez reżim.
Stał się odporny, utracił część siebie, wraz z opuszczeniem lasu. Betonowa dżungla była inna, tu musiał nauczyć się żyć według jej reguł. Zabij, albo zostaniesz zabity, oszukuj, albo to Ciebie oszukają. Niespodziewanie dostał jedną propozycję zabicia za pieniądze. Za dobro, na które nie było go stać, perspektywa ciepłego posiłku, może wygodnej nocy w ciepłym łóżku. Zabił. Bezszelestnie, szybko, o nic nie pytał. Wyrzuty sumienia trwały długo, tak samo jak mdłości i odruchy wymiotne. Ale zrobił to znowu i znowu, odnajdując się w tym, czego nienawidził z całego serca. Oczy z radosnych, ciepłych stały się beznamiętne i stalowe, niedostępne dla ludzi. Elf wojownik, albo ten o białych jak śnieg włosach. Nie przedstawiał się, nie ufał, nie zawierał nowych znajomości. Życie nauczyło go przetrwania, zmusiło go do wskoczenia na głęboką wodę. Douczenia się tego, czego nie pojmował. I chciał więcej.
Dłonie już się nie trzęsły, myśli okiełznał, odrzucając na bok żal i smutek, współczucie. Był niewidoczny, ciężko dostępny, najlepszy w swoim fachu. No, prawie. Górowali nad nim, ale w końcu dostrzeżono potencjał.
Sorcière było organizacją, która zdecydowanie odbiegała od myśli przewodniej Fairisa. Zabijał z konieczności, by przeżyć, jednak oferta, nie do odrzucenia, otworzyła przed nim kolejne drzwi. Nasz albo nikogo, zabijaj, okradaj, siej spustoszenie. Bądź czarnym koniem, za niewątpliwy immunitet, wysokie stanowisko, spokój. Zacznij normalne życie u naszego boku.
I zaczął.
Przetestowali go, sprawdzili, przysiągł wierność jedynej osobie, która teraz stała się jego rodziną, wszystkim co miał. Lojalny, oddany. Szybko stał się bronią prawie ostateczną, majstersztykiem wśród morderców, białym ptakiem o zakrwawionych skrzydłach. Nie było nic ze starego Ja, tylko to nowe, mechaniczne, nastawione na przeżycie. Wybrał mniejsze zło, lepszą przyszłość. Nie...wybrał jakąkolwiek przyszłość. Był elfem. Był katem. Był tym, czego ludzie obawiali się najbardziej. A jednocześnie nadal, gdzieś w środku, nienawidził siebie za tchórzostwo, za brak odwagi na zabicie się honorowo. Elfy nie powinny dać sobą pomiatać, nie powinny nigdy zostać podporządkowane. Nie powinny zabijać, bo czy to nie aby sprzeczne z ich naturą?
Inne:
* Nienawidzi ciasnych pomieszczeń.
* Nie pija trunków alkoholowych - bo kiedy to obi, zazwyczaj kończy się na jednym kieliszku.
* Można go udobruchać kwiatami i puszystymi zwierzaczkami.
* Często mawia "na miłość Boską", chociaż nie wierzy specjalnie w jakiegokolwiek Boga czy Bożka.
* Homoseksualny - zazwyczaj strona pasywna, ale właściwie nie lubi się nudzić w tym aspekcie.
* Uwielbia czytać.
* No i uwielbia ciszę, ewentualnie muzykę klasyczną.
* Nienawidzi nowych technologii. Jest dla niego tak obca, jak to tylko możliwe.

Z góry przepraszam za kartę. Nienawidzę ich pisać a i wpasowanie się w całkowicie wymyślone forum jest...trudne. Nie mniej, dostosuję się do uwag i chętnie poprawie co będzie trzeba <3
Tylko delikatnie, pliz.
Powrót do góry Go down
Fleauette
Grzech główny | Nauczycielka przedmiotów medycznych | Właścicielka Bluepleasure
Fleauette


0 pochwał
0 ostrzeżeń
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 14/08/2013

Fairis Empty
PisanieTemat: Re: Fairis   Fairis EmptyWto Wrz 03, 2013 7:52 pm

"Wysoki, mierzący metr siedemdziesiąt osiem," - pomyliłeś się o 10 cm ale to szczegół
"ferował strzały, broń białą."-coś ci umknęło? *czepia się*
"bo kiedy to obi," - *dalej się czepia*

Historia mnie wzruszyła *wyciera oczy chusteczką*
Moc 3 posty użycia odpoczynek 4

AKCEPT miłej gry

Osiedle Mattel
Powrót do góry Go down
 
Fairis
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Postacie :: Spis Powszechny :: Kartoteka-
Skocz do: